W II kolejce rozgrywek podejmowaliśmy jedną z drużyn pretendujących do awansu. Aby mówić o awansach, to jest zdecydowanie za szybko, jednak każdy zdobyty punkt jest bardzo ważny i właśnie z takim celem zagrały oba zespoły.
Nasz zespół przystąpił do meczu bez kilku podstawowych graczy, którzy z różnych względów nie mogli pomóc drużynie w potyczce z bydgoskim rywalem.
(więcej w rozwinięciu)
W porównaniu z inauguracyjnym meczem w Wąbrzeźnie, w składzie Naprzodu nastąpiło kilka zmian. Trener Gałuszewski nie mógł skorzystać z Golovatenko i Rupińskiego, w kadrze zabrakło również Kwiatkowskiego oraz Lewandowskiego. W ich miejsce powołani zostali zawodnicy młodzieżowi.
Mecz rozpoczął się od zdecydowanych ataków gospodarzy, którzy przez pierwszy kwadrans dominowali na boisku. W tym czasie mieliśmy kilka bardzo dogodnych sytuacji, które powinniśmy zamienić na bramkę. Niestety dobra gra w tej części meczu, skończyła się na .... bramce dla gości, która wpadła w bardzo kuriozalny sposób. Zawodnik Chemika zdobył bramkę bezpośrednio z rzutu rożnego. Niestety stracona bramka podcięła skrzydła naszym piłkarzom, którzy potrzebowali kilkunastu minut aby stopniowo przejmować kontrole w spotkaniu. W ostatnich 15 minutach meczu znowu zaczęliśmy poważnie zagrażać bramce gości, i tylko dobra dyspozycja w tym dniu Mariusza Tatery pozwoliła chemikom utrzymać prowadzenie do przerwy.
Druga połowa, to lepiej grający Naprzód, który z minuty na minutę zaczął kontrolować przebieg gry. Wpływ na lepsza grę miały też zmiany, które dodały jakości gry. W 70 minucie meczu z powodu urazu głowy boisko musiał opuścić Grzegorz Bała, zastąpił go młody Zapalski. Mocno zmotywowani gospodarze dążyli do zdobycia bramki wyrównującej, i stało się to dopiero w 81 minucie meczu, kiedy Adrian Berendt pokonał uderzeniem głową bramkarza Chemika. Asystą przy bramce popisał się Rafał Klonowski. Szkoda, że wyrównująca bramka wpadła tak późno, bo dodała ona jeszcze większej werwy jabłonowskim graczom i kwestią czasu było zdobycie zwycięskiego gola. Gracze Chemika w ostatnich 30 minutach ograniczyli się już do gry z kontry i stałych fragmentów.
Z przebiegu spotkania wynik wydaje się być sprawiedliwym, jednak mimo wszystko głupio stracona bramka i brak odrobiny zimnej krwi w ostatnim kwadransie meczu mogło spowodować zdobycie przez nasz zespół kompletu punktów.
Zdobyty punkt w osłabionym składzie i mocnym rywalem daje duże nadzieje na kolejne mecze. Za tydzień udajemy się do Radomina, aby zmierzyć się tam z miejscowym Sokołem. Mecz odbędzie się w sobotę o godzinie 11.00.
Dziękujemy naszym kibicom, którzy licznie zgromadzili się w sobotnie popołudnie.